piątek, 23 września 2011

Raymond Chandler 'Ołówek'

Moje pierwsze spotkanie z Chandlerem. Od dawna przymierzałam się do spotkania z tym panem.

Philip Marlowe to prywatny detektyw. Zjawia się u niego Ikky Rosenstein, który prosi o pomoc w ucieczce. Mężczyzna pracował dla mafii, ale postanawia uciec i zmienić swoje życie. Marlowe wie, że Ikky będzie śledzony, a mafia będzie chciała go zabić. Detektyw prosi o pomoc swoją przyjaciółkę Annę, która ma wytropić wysłanych przez mafię zabójcow. Zaczyna się wyścig z czasem, tymczasem Marlowe dostaje przesyłkę - ołówek. To symbol, oznacza, że detektyw za pomoc Rosensteinowi został skreślony, narazil się mafii i został ostrzeżony. Tymczasem Anna na lotnisku dostrzega dwóch mężczyzn, którzy mogą być zabójcami, postanawia ich śledzić. Kilka dni później Marlowe jest świadkiem zabójstwa przez dwóch mężczyzn, prawdopodobnie tych, których Anna widziała na lotnisku... Detektyw dostrzega, że coś w tej układance nie pasuje, ponieważ to nie Ikky został zamordowany, tylko ktoś do niego bardzo podobny...

To gotowy tekst na scenariusz, być może nawet taki film istnieje, a ja o tym nie wiem? Zakończenie jest zaskoczeniem. Polubiłam detektywa Marlowe, chociaż tak serio, to niezły z niego zimny drań...
Książka to właściwie kilkudziesięcio stronicowe opowiadanie, wartka akcja, świetne dialogi. Czuję niedosyt. Detektyw Marlowe mnie uwiódł...

PS. Miss Jane Marple czytała powieść Chandlera, chyba w książce 'Morderstwo na plebanii'.

5 komentarzy:

  1. Hmmm...raczej nie przeczytam,ale ze mną to różnie bywa:P Wydaje się wciągająca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiechnęłam się na wzmiankę , że detektyw cię uwiódł :-) No no, skoro on taki czarujący i intrygujący, to ja chce go poznać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zobaczyłam na swoim blogu w pasku obok, że masz w tytule nowego posta "Ołówek" to mi się od razu skojarzyło z "Zaczarowanym ołówkiem" hahahahahaha :D a tak na serio to jestem jak najbardziej za, żeby sięgnąć po tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie nie pożyczasz książek nieznajomym, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń