niedziela, 23 października 2011

Zygmunt Miłoszewski 'Uwikłanie'

 Książkę wybrałam jako nagrodę za zajęcie drugiego miejsca w konkursie Projekt Kraszewski

Rzecz dzieje się w Warszawie. Po sesji terapeutycznej, kontrowersyjnej terapii ustawień, ginie pacjent Henryk Telak. Ktoś wbija mu rożen w oko. Podejrzanych jest troje innych pacjentów i psychoterapeuta Cezary Rudzki. Sparwę bada prokurator Teodor Szacki. W czasie trwania śledztwa wychodzi na jaw, że Telak stracił córkę, która popełniła samobójstwo, a syn ma wadę serca i prawdopodobnie wkrótce umrze. Telak chorował na depresję.  Szacki ma nielada orzech do zgryzienia. Elementy układanki nie pasują do siebie. W czasie rutynowej kontroli rzeczy osobistych denata, Szacki znajduje kupony lotto, na których zakreślone są te same liczby. Okazuje się, że część liczb to data śmierci córki, kolejne liczby stanowia zagadkę. Szacki kontaktuje się z biegłym psychiatrą znawcą teorii ustawień i dochodzi do wniosku, że kolejne liczby mogą mieć związek ze smiercią kogoś bliskiego Telaka, ale sprzed lat. Tak Szacki trafia na niewyjaśnione morderstwo z 1987 roku, tego samego dnia, co samobójstwo córki Telaka. Czy to przypadek? I co wspólnego miał z tym Telak? Nieoczekiwanie Szacki nadepnął na odcisk tajnym służbom z czasów PRL, co nie wróży niczego dobrego, bo lepiej żeby pewne tajemnice nie ujrzały światła dziennego... Ale czy napewno?

Genialna opowieść! Harlan Coben niech się schowa! Książka trzyma cały czas w napięciu, nie wiadomo jakie będzie zakończenie do ostatnich stron. Poza tym Miłoszewski uwiódł mnie poczuciem humoru, to jest ten rodzaj, który bardzo lubię. Nie ma owijania w bawełnę, dialogi prawdziwe i świetna postać prokuratora Szackiego - trzydziestsześciolatek z problemami, normalny gość z krwi i kości. Polecam!

sobota, 22 października 2011

Krystyna Nepomucka 'Serafina i kochankowie'

 Wznowienie z września. 

Nastoletnia Serafina jest wychowywana przez ciotkę Apolonię, która uczy dziewczynę najstarszego zawodu świata. Młodziutka Serafina spotyka się ze starszymi mężczyznami, nie zna innego życia. Apolonia postanawia wyjechać z siostrzenicą do sanatorium w Ciechocinku. Tam panie poznają  czterdziestoletniego Alojzego, który bez pamięci zakochuje się w Serafinie. Panie widzą w tej znajomości możliwoiść szybkiego wzbogacenia się i wmawiają naiwnemu fatygantowi, że Serafcia jest dziewicą i odda się tylko po ślubie. Aluś uwiedziony obietnicą zaprasza panie do siebie do Wrocławia. Sęk w tym, że Aluś już ma żonę, która jest wprawdzie chorowita. Wszyscy więc z niecierpliowścią czekają na rychłą śmierć pani Alusiowej. Serafcia we Wrocławiu dostaje posadę sekretarki i zapisuje się na Akademie Sztuk Pięknych, cioteczka mieszka w pięknym apartamencie i wszyscy żyją szczęśliwie. Niestety pani Alusiowa mimo ciągłych kłopotów ze zdrowiem ma się całkiem dobrze, aż pewnego dnia rozchodzi się wiadomość o jej śmierci... 

Przeczytałam ta książkę jakis czas temu, ale dopiero teraz mam chwilę żeby o niej napisać. Ogólnie wrażenia letnie, chociaż warsztat pisarski całkiem dobry. Serafinka spotyka samych dziwaków, ciotka Apolonia jest całkiem zabawna, a jej mądrości życiowe są absurdalne. Najlepsza scena w książce i trochę makabryczna, to ta, kiedy po pogrzebie pani Alusiowej, Serafinka z ukochanym spędza czas w jego posiadłości, gdy tymczasem zjawia się zmarła we własnej osobie...

Muszę przyznać, że książka ma bardzo dobre zakończenie. Serafina dojrzewa, przechodzi swoistą przemianę i opiekuje się ciężko chorym mężczyzną. Dowiaduje się też prawdy o swoim pochodzeniu, o którym przez całe życie ciotka snuła niedorzeczne historie. Po lekturze tej książki nie mam poczucia straconego czasu, ale można ją ominąć.

PS. Będę się zajdać tym: 

Smacznego :))





niedziela, 16 października 2011

Z życia

Chwilowo pracuję tu:



Nie pamiętam jak się nazywam, nie pamiętam jaki zapach ma moja ulubiona kawa. Moje włosy pachną jak cukier waniliowy albo wiśniowy kisiel. Do wyboru... Tęsknię za książkami...

środa, 5 października 2011

Magdalena Samozwaniec 'Z pamiętnika niemłodej już mężatki'


 Magdalena Samozwaniec, właściwie Kossak, to córka malarza Wojciecha Kossaka i młodsza siostra Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, zwanej Lilką. 

Książka to zbiór zapisków pisarki, znalezionych już po jej śmierci. To opowieść o świecie, którego nie ma. Magdalena urodziła się w 1894 roku w rodzinie twórców. Już od najmłoszych lat przejawiała talent pisarski, podobnie jak jej siostra Maria. Pisarka wspomina swoje dzieciństwo. Z lekką dozą ironii i humorem snuje opowieść o życiu w rodzinnym dworku, zwanym Kossakówka, przywołuje wiele anegdot o sławnych twórcach tamtych czasów.

Urodziłam się w roku podówczas jeszcze Pańskim w samą noc świętego Bartłomieja, co mojej matce nie było na rękę, ponieważ zwykła była nazywać swoje córki imieniem świętej lub świętego, który na ten dzień wypadał. Noc była wówczas dżdżysta i wiatr hulał za kominem jak słynny świerszcz Dickensa.

Tak oto Madzia zaczyna swoją opowieść. Duża część wspomnień poświęcona jest ojcu i siostrze. Pisarka opowiada między innymi o trzech mężach Marii z lekkim przymróżeniem oka. Przywołuje też pierwsze próby literackie siostry. 

Książka to zbiór wielu anegdot o Wojciechu Kossaku, Jacku Malczewskim (który podobno malował swoją twarz Chrystusowi), Boyu - Żeleńskim i jego ojcu Władysławie, swoim mężu Zygmuncie (który po ślubie wyszedł i wrócił po tygodniu...)

Oprócz historii ludzi pojawia się też Kraków. Uliczki, alejki, Planty, kawiarenki i życie nocne. Zabawy, spotkania, 'herbatki', dancingi, romanse, pierwsze kina i gwiazy filmowe...

To fantastyczna książka, przedstawia międzywojenny świat ludzi sztuki, napisana z dystansem. Samozwaniec ma lekkie pióro. Jej zapiski to obraz epoki, ma świetny zmysł obserwatorski i genialne poczucie humoru. Wspaniała kobieta.

wtorek, 4 października 2011

Piotr Rowicki 'Fatum'


Książkę wylosowałam w Wygrywajce u tetis w zeszłym tygodniu. Dotarła do mnie wczoraj, więc natychmiast się za nią zabrałam. Dzięki tej Wygrywajce mam okazję przeczytać nowość wydawniczą :)

'Fatum' to zbiór opowiadań, których akcja dzieje się w  XVII - wiecznym Gdańsku. Są to swoiste makabreski. Pamiętacie serię 'Opowieści z krypty'? To właśnie ten klimat: czarny humor, makabra, groteska. Moim faworytem jest zdecydowanie 'Czerwony kapturek', w którym występuje rozpustna wnuczka, zła babcia oraz sprawiedliwy Wolf.

Rowicki ma lekkie pióro i nietypowe poczucie humoru, w barwny sposób ukazuje ludzi złych i zepsutych, których sprawiedliwość dopada w najmniej spodziewanym momencie. Polecam!

poniedziałek, 3 października 2011

Mój mały sukces


Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie  'Projekt Kraszewski'. Dziś ogłoszono wyniki. Zajęłam drugie miejsce i bardzo się z tego cieszę. W momencie zawirowań życiowych ta nagroda  jest jak promyk słońca na zachmurzonym niebie. Dziękuję.
Szczegóły tu:

http://projekt-kraszewski.blogspot.com/

niedziela, 2 października 2011

Gabriel Garcia Marquez 'Rzecz o mych smutnych dziwkach'

 Tak naprawdę tytuł tej powieści brzmi 'Rzecz o mych smutnych kurwach'. Jak zauważa tłumacz w przedmowie : "Taki jest stan prawny w Polsce - można dzieła artystyczne cenzurować, bezkarnie niszczyć, artystów nie tylko można, ale po prostu, jak Dorotę Nieznalską, skazuje się na więzienie... Tłumaczowi pozostaje jedynie wierzyć, że jednak nadejdzie czas, gdy Rzecz o mych smutnych kurwach będzie mogła pod tym własnie tytułem się ukazać."
Dodam od siebie, że wobec szumu jaki ostatnio zaistniał wokół Nergala, który nie został skazany, tłumacz może być pewien, że obecnie w Polsce podejście do sztuki, nawet tak kontrowersyjnych jej form, zmienia się i być może kolejne wznowienie ukaże się z oryginalnym tytułem .

Powieść Marqueza to historia mężczyzny, który w dniu 90 urodzin chce spełnić swoje marzenie erotyczne. Dzwoni do swojej znajomej i prosi o prostytutkę, najlepiej dziewicę. Czekając na spotkanie wspomina swoje kochanki. Gdy Rosa przysyła mu dziewczynę jest zafascynowany. Okazuje się, że po raz pierwszy zakochał się.

Moje drugie spotkanie z tym autorem i jestem zachwycona! Nie wiem jakie ma recenzje ta książka, ale dla mnie to wspaniały styl, nie ma wulgarnych scen, a sex jest czymś pięknym i niezwykłym. W dziewięćdziesięcioletnim mężczyźnie budzi się czułość, jakiej nie zaznał przez całe życie. Moim zdaniem jest to lepsza powieść niż 'Sto lat samotności'. Mistrzostwo!

sobota, 1 października 2011

Barbara Goldsmith 'Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie.'

 Od dawna chciałam przeczytać biografię Marii Skłodowskiej - Curie. Autorka książki za biografię Curie otrzymała w 2007 roku nagrodę amerykańskiego Instytutu Nauk Fizycznych.

Maria Salomea, zwana potocznie Manią urodziła się 7 listopada 1867 roku. Jej rodzice Stanisław i Bronisława nie byli zamożni, ale bardzo cenili staranne wykształcenie. Maria straciła siostrę, która zmarła na tyfus, a kilka lat później matkę, zmarłą na skutek gruźlicy. Te bolesne przeżycia sprawiły, że Maria zachorowała na depresję, z której nigdy już się nie zdołała wyleczyć, tymbardziej, że przeżyła też nieszczęśliwą miłość do Kazimierza Żórawskiego, któremu rodzice zabronili się z Marią ożenić. Całą energię wkładała w naukę. Jej marzeniem było studiowanie na Sorbonie.Mieszkała w nieogrzewanych pokojach, głodowała, ale nigdy nie straciła zapału do nauki. Była jedną z dwudziestu trzech kobiet pośród prawie dwóch tysięcy studentów na Wydział Nauk Ścisłych[1]. W 1894 roku uzyskała licencjat z nauk matematycznych z drugą lokatą z całej grupy. Wkrótce poznaje Piotra Curie, który udostępnia jej laboratorium. Początkowo łączyła ich tylko pasja, nauka. Obydwje uważali, że miłość i małżeństwo przeszkadzaja w prowadzeniu badań naukowych, jednak w lipcu 1895 roku odbywa się ceremonia ślubna. 

Piotr i Maria pochłonięci są badaniami, obydwoje nie dbają o swoje zdrowie, nawet gdy na świat przychodzą córki Irena i Ewa. W tym czasie zarówno Piotr i Maria zdobywają liczne nagrody. Najważniejszą była Nagroda Nobla w 1903 roku, którą małżeństwo Curie otrzymało wraz z Becqerelem. Niestety świat nauki był wówczas światem męskim, rola Marii została zredukowana do minimum, mimo że w roku 1903 jako pierwsza kobieta we Francji obroniła pracę doktorską. Traktowano ją jako asystentkę męża.

W 1906 roku Maria przeżyła kolejną tragedię. W wypadku zginął jej ukochany mąż. Depresja wróciła ze wzmożoną siłą. Curie zaniedbywała nawet córki.

Po wielu próbach wyjścia z choroby Maria wróciła do badań. Dążyła do wykorzystania radu w terapiach medycznych[2]. Borykała się z brakiem pieniędzy na badania i z lekceważącym podejściem naukowców. Prawdziwa burza rozpętała się, gdy wyszedł na jaw jej romans z naukowcem Paulem Langevinem. Prasa niemal zlinczowała Curie i tych naukowców, którzy stanęli po jej stronie, a sama zainteresowana musiała się ukrywać. Zagrożona byla też druga w jej karierze Nagroda Nobla.

Jestem pełna podziwu dla siły i determinacji, z jakimi Skłodowska - Curie dążyła do osiągnięcia celu. Uczyła się na najważniejszej uczelni Europy w czasach, gdy kobietom nie wolno było wchodzić na sale wykładowe,  gdzie kobiety nie miały prawa nie tylko głosować, ale wyrażać swoich myśli, uczuć. Maria za romans była napiętnowana, podczas gdy mężczyźni bez skrupułów miewali kochanki.Jej wkład w badania nad radem i promieniotwórczością był lekceważony. Skłodowska - Curie miała dwie córki, Irena poszła w jej ślady. Wraz z mężem otrzymała Nagrodę Nobla w 1935 roku.

Autorka przedstawia Skłodowską - Curie jako zwykłą kobietę, nie stawia jej na piedestale. Pokazuje osobę depresyjną, ze skłonnościami do obsesji, oddaną żonę i matkę, kobietę zmysłową, ale przede wszystkim naukowca z pasją, dla którego nie ma granic i rzeczy niemożliwych. Polecam!



1. tamże, s 39
2. tamże, s 143