poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Ks. Józef Tischner 'Jak żyć'

 Księdza Józefa Tischnera nie trzeba przedstwiać. Wspaniała postać, filozof, myśliciel. Książka wpadła w moje dłonie przypadkiem. Nie jestem osobą wierzącą, ale postanowiłam poznać treść. Tischner zastanawia się nad wolnością człowieka, jego sumieniem, próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego jedni ludzie wierzą, inni nie. Czym jest wiara, miłość, wreszcie kim jest Bóg.
Zawsze miałam problem ze zrozumieniem filozofów, jednak tu jezyk jest prosty i przyswajalny. Jestem pod wrażeniem mądrości księdza Tischnera. 

O człowieku nie można powiedzieć, że jest albowiem człowiek jest w stadium ciągłego stawania się.

Dobre jest to, co sprzyja udoskonaleniu osoby ludzkiej, złe jest to, co obniża doskonalość osoby.

Człowiek jest istotą wolną, człowiek sam siebie ostatecznie określa do takiego lub innego czynu, on i tylko on jest odpowiedzialny za własny czyn, chociaż być może czynniki zewnętrzne i wewnętrzne skłaniają go do tego.

Utrata nadziei to początek śmierci.

Jeżeli na krzywdę odpowiem krzywdą, kiedyż będzie koniec krzywdy?

Ludzie na ogół nie bywają szczęśliwi. A gdy bywają, to często nie wiedzą o tym.

Ksiądz Tischner nie odpowiada na pytanie: jak żyć? Jego tekst może byc drogowskazem. Podobał mi się jeden fragment, że wiara jest własnie jak drogowskaz do miasta. Nie wiemy gdzie leży miasto, ale drogowskaz wskazuje drogę do niego, wystarczy wierzyć, że idzie się we właściwym kierunku. 

sobota, 14 kwietnia 2012

Iwona Banach 'Chwast'

 Książkę wypatrzyłam dokładnie rok temu u Lotty, a udostępniła mi ją Karolka
Właściwie mam problem z opisaniem wrażeń z lektury, bo to opowieść tak wstrząsająca, że niemal cały czas miałam łzy w oczach. Wiem, trochę trąci banałem mój wpis, ale naprawdę po pierwsze nie mogłam się oderwać, po drugie byłam wzruszona i przerażona.

Hanna Otwocka wraz z córką Agatą ucieka od męża. Poznajemy ją w momencie, gdy jedzie pociągiem. Prowadzi glęboki monolog wewnętrzny, a jego myślą przewodnią i głównym celem jest śmierć. Przyznaje, że chce zabić córkę i siebie.

A tu taka tragedia, wreszcie coś ciekawego! A tu taka tragedia i wszyscy będą się tym karmić, jakby mieli do tego prawo. Kto im je dał? Sami je sobie wezmą. Zanim stało się nieodwracalne, patrzyli na nie widząc, słuchali nie słysząc, teraz będą mogli uzurpować prawo do sądzenia... (...) tak naprawdę będę im obojętna, bawi ich ten dreszcz przebiegający po plecach w sytych spokojnych domach, dreszczyk dający namiastkę życia.

Bo nigdy nie wiemy co dzieje się za ścianą, a nawet jeśli wiemy, jeśli słyszymy płacz dziecka, krzyk i czujemy pod skórą, że obok dzieją się rzeczy straszne i złe, przechodzimy obok cudzego dramatu, bo nas to nie dotyczy. To nie nasza sprawa. 

Śmierć jest wyjściem! Co lepsze? Życie w upodleniu? W nienawiści? W samotności? Co lepsze, nienawiść? Bo ludzi nie interesuje życie, tylko śmierć. Możesz zdychać z głodu i nie wzbudzisz litości. Twoje dzieci mogą jeść trawę zamiast chleba, ale oni i tak znajdą wymówkę, że niezaradna, że taki los, że biedna kobieta... Że świat jest taki okrutny...

Tak łatwo wydawać osądy o innych, zapominając, że może od lat skrywają tajemnice, ból, krzywdę.

Hanna ucieka zostawiając za sobą lata poniżania, męża tyrana i teściową, która nigdy nie akceptowała jej i wnuczki. Ludzie są okrutni, najbardziej boli, gdy krzywdzą najbliżsi. Czasem po latach upodlenia, ci zrozpaczeni, skrzywdzeni, doprowadzeni do ostateczności stają się pożywką dla hien miedialnych.

Kobieta z córką dociera do Zakopanego. Za 'ukradzione' mężowi pieniądze postanawia dać córce to, czego nie mogła przez całe życie. I kiedy wszystkie nadzieje umierają, kiedy Hanna złorzeczy nawet Bogu, pojawia się światło w tunelu. Los bywa przewrotny i w najmniej oczekiwanym momencie daje nadzieję. Czy poraniona, zagubiona kobieta będzie umiała skorzystać z szansy? Czy dopnie swego i wraz z córką pożegnają świat...

Zakończenie jest niejednoznaczne. Nie ma zdarzeń podanych na tacy. 
Książka jest bardzo smutna, momentami przerażająca, szokująca. Nasiąknięta emocjami. 
Niewiarygodne jak ludzie mogą krzywdzić najbliższych, co lub kto daje im do tego prawo?

czwartek, 12 kwietnia 2012

Maria Kuncewiczowa 'Gaj oliwny'

 Wreszcie udało mi się przeczytać 'Gaj oliwny'. Planowałam zrobić to wcześniej, niestety okazało się, że zaliczenie rachunkowości zarządczej to nie taka prosta sprawa ;).
Abstrahując od nieznośnej ciężkości studenckiego bytu, książka Marii Kuncewiczowej zadziwiła mnie.

Historia opowiada o rodzinie Monroe przebywającej we Francji. Niedługo po tym, gdy kończy się II wojna światowa, a na świecie zaczyna szaleć komunizm, Dawid Monroe wraz z żoną Agnes i córką Pat, postanawia  udać się na południe Francji. jego rodzina posiada tam majątek, poza tym mieszka tam Piotr Variori, który ukrywał Anglika w czasie wojny. Rodzina osiada na wzgórzu, mieszkają w namiocie. Ich pobyt przedłuża się, mała Pat zaczyna chodzić do miejscowej szkoły i zaprzyjaźnia się z Pawłem Variori, synem Piotra.
Niby trwa sielanka, w tle drzewa oliwne, beztroska Lazurowego Wybrzeża, a jednak w ludziach rośnie złość. Niewypowiedziane słowa i niewyjaśnione sytuacje sprzed lat gromadzą się w mieszkańcach i rosną niczym wrzód. Zaczynają uwierać, pęcznieć, aż prowadzą do tragedii. Zakończenie jest szokujące i niespodziewane.

W posłowiu autorka wyjaśnia motywy napisania tej powieści. Interesuje ją człowiek. 
Na początku nie mogłam zrozumieć stylu, z trudem przebrnęłam przez niektóre fragmenty. Książka nie należy do lektur łatwych, ale zawiera prawdę o człowieku, o tym do czego ludzie są zdolni, gdy zaślepia ich pieniądz, nienawiść i uprzedzenia. Mistrzostwo w ukazaniu studium przypadku.

Tych, którzy chcą poznać twórczość Kuncewiczowej i przyłączyć się do projektu odsyłam tutaj: