poniedziałek, 22 lipca 2013
Nicholas Sparks 'I wciąż ją kocham'
John Tyree mieszka wraz z ojcem w Wilmington, z trudem kończy szkołę średnią. Całymi dniami tuła się bez celu, spotyka się z kolegami, surfuje i na tym polega jego życie. Pewnego dnia zaciąga się do armii. gdy przyjeżdża do domu na urlop poznaje studentkę Savannah, która przyjechała do Wilmington budować domy ubogim. Młodzi szybko zakochują się w sobie, ale czy związek na odległość ma szansę? Po wydarzeniach z 11 września 2001 roku John podejmuje decyzję o pozostaniu w armii. Savannah coraz bardziej oddala się, chwile spędzane razem nie są już takie piękne. W końcu dziewczyna oznajmia, że zakochała się w kimś innym. Po latach John chce jeszcze raz spotkać Savannah.
Książkę poleciła mi koleżanka, która uwielbia Sparksa. Cóż, ja mam z tą książką problem. Styl trochę jak u Jodi Picoult, rzekłabym nawet, że Sparks to JP w spodniach. Czyta się dobrze, szybko, bohaterowie nie są bezbarwni. Jednak drażni mnie ten melodramatyczny nastrój. Wiem, że Sparks to bardzo popularny pisarz, jego książki to czysty scenariusz filmowy, ale ja szukam w literaturze czegoś innego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szukasz w literaturze czegoś głębszego.. Sparks jest dobry dla romantycznych panien czy tęskniących za romantyzmem kur domowych.. No sorry ale tak mi się on kojarz.. Lubię go owszem.. ale od czasu do czasu, tak by nie przedawkować. Powiem jeszcze, że ta akurat książka mi się podobała i pochłonęłam ją pewnego lata..ale ale wtedy miałam taki czas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No i właśnie dlatego też zaskoczyło mnie, że moja koleżanka czytuje Sparksa... Podobno w USA jest szał...
UsuńW Polsce też jest szał;D
UsuńNie każda książka musi dawać coś głębszego :) Czasem trzeba po prostu się wzruszyć :) Tak po kobiecemu
OdpowiedzUsuńAkurat Sparks mnie nie wzruszył, zaczynam podejrzewać, że jestem z kamienia;)
UsuńA ja lubię ten tani sentymentalizm, jaki oscyluje wokół powieści Sparksa, dlatego bardzo chętnie go czytuje, aczkolwiek w odpowiednich dawkach, bo co za dużo, to niezdrowo ;-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze Sparksa, ale opinie sa o nim raczej dobre. Na pewno kiedyś po tego autora sięgnę, po męską wersję Jodi Picoult ;)
OdpowiedzUsuńJa Sparksa nie lubię:( Zgadzam się w 100%, że jego melancholijny styl jest nie do zniesienia. Do dziś nie rozumiem fenomenu tego pisarza. Mam nadzieję, że moją opinią nikogo nie urażę, ale to jeden z najsłabszych popularnych pisarzy współczesnych, w mojej opinii.
OdpowiedzUsuńW mojej też.
UsuńNie przepadam za melodramatycznymi nastrojami, więc na razie odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńWszędzie Sparks! Dużo dziewcząt wszelkiej maści się nim zachwyca, a ja? Trochę na przekór - nie przeczytałam jeszcze ani jednego jego dzieła. I chyba utwierdziłaś mnie w przekonaniu, żeby go nie ruszać. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie darować sobie...
UsuńTak też będzie. ;)
UsuńJa kocham Sparksa, jeszcze nie czytałam tej książki, ale mam w planach.
OdpowiedzUsuńSparks na lata zraził mnie do siebie za sprawą "Jesiennej miłości". Powtarzam to od nie wiem jak dawna, ale - wciąż nie mogę się przemóc...
OdpowiedzUsuń