niedziela, 1 maja 2011

Jerome K. Jerome 'Trzech Panów w Łódce (nie licząc psa)'

Po serii książek pełnych dramatów i tragicznych zdarzeń,
z przyjemnością sięgnęłam po tą lekturę.
Lekka, zabawna opowieść, pełna ironii i angielskiego humoru.
Trójka przyjaciół postanawia odbyć podróż wzdłuż Tamizy.
Są zupełnie różni, komiczni, niemal ciągle się sprzeczają.
Opowieść snuje Jerome, przytacza wiele anegdot z życia przyjaciół,
swojego, a także z historii Anglii, jak na przykład
humorystyczny opis romansu Henryka VIII i Anny Boleyn.
Właściwie cały czas wybuchałam śmiechem.
Podobno w pierwotnym zamyśle autora,
książka miała być poważnym przewodnikiem turystycznym.
Na szczęście tak się nie stało, chociaż można znaleźć wiele wskazówek
dotyczących ciekawych, godnych uwagi miejsc.
Sama miałam ochotę zaglądać do mapy.
Jeden z moich ulubionych fragmentów, to ten o przyrządzaniu potrawki po irlandzku:

'...Pamiętam też, że Montmorency, który cały czas okazywał wielkie zainteresowanie
całym przedsięwzięciem, w pewnej chwili odszedł z poważną i zamyśloną miną.
Po kilku minutach powrócił, trzymając w pysku martwego szczura wodnego,
który najwyraźniej miał stanowić jego wkład do obiadu.
Trudno mi powiedzieć czy powodował nim sarkazm,
czy też autentyczna chęć, by nie wyjść na darmozjada...'

Montmorency to oczywiście pies, który w czasie podróży też miał swoje przygody.
Bardzo zabawna książka. Osobiście jedna z moich ulubionych :)

3 komentarze:

  1. oj, bardzo mnie zachęciłaś do tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, bo moim zdaniem warto ją przeczytać! jest naprawdę zabawna :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam Twój post i tak mnie naszła ochota, żeby wrócić do tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń