Cóż mogę napisać o tej książce... Nie przeczytałam jej do końca, nawet do połowy...
Za pierwszym razem, gdy wypożyczyłam ją i wróciłam z biblioteki do domu, pomyślałam, że to pewnie wybitne dzieło, że wreszcie trafiła się jakaś dobra książka w mojej wiejskiej, skromnej bibliotece.
Gdy zaczęłam ja czytać, odłożyłam po kilku stronach. Stwierdziłam jednak, że to może nie jest czas na tego rodzaju literaturę. Wróciłam do niej po kilku tygodniach i znów to samo...
Historia zaczyna się, gdy syn odwiedza ojca w szpitalu. Wspomina przy tym swoje dzieciństwo i całe życie ojca. Największa trudność, jaka mnie spotkała podczas czytania, to język. Za dużo wszystkiego, od regionalizmów i gwary po liczne neologizmy, synonimy etc.
Nie chcę tracić czasu na książkę, przy której się męczę. Z przykrością i rozczarowaniem zwrócę ją bibliotece. Może ktoś z Was miał podobne wrażenia? Chętnie poznam też inne opinie.
Widzę, że Twoje odczucia całkowicie pokrywają się z moimi :)
OdpowiedzUsuńJa też oczekiwałam wybitnego dzieła, które będzie miało uniwersalny wydźwięk i przetrwa próbę czasu, niestety rozczarowałam się. "Pióropusz" dla przeciętnego czytelnika jest utworem przytłaczającym.
Dzięki za komentarz, uff... już myślałam, że ze mną coś nie tak, że może potrzeba czegoś w rodzaju 'wyższego stopnia wtajemniczenia'. Powieść absolutnie ciężkostrawna...
UsuńSkoro ty się wymęczyłaś przy tej książce, to i ja nie zamierzam ryzykować irytacją podczas jej czytania, dlatego jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńps. Również witaj :-)
Dwa nieudane podejścia, cóż... styl niezrozumiały dla mnie.
UsuńJeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar, ze względu na to, że zwykle ufam zdobywcom Nike i do tej pory się nie zawiodłam.
Teraz jestem w kropce.
Możesz spróbować, porównamy wrażenia :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i po Twojej recenzji nie zamierzam;) Nie czytam na siłę. Jak mi książka nie przypadnie do gustu z ulgą sięgam po inną. Szkoda mi czasu na książki nie w moim guście - mam tyle innych do przeczytania:)
OdpowiedzUsuń