"...to niemal niewiarygodne. Ale zdaje się, że to dżuma"
"...każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem, nie,
nikt na świecie nie jest od niej wolny.
I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia
nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić."
"w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę"
"bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika,
że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie,
że czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach,
w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień,
kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki
dżuma obudzi swe szczury i pośle je,
by umierały w szczęśliwym mieście."
Po raz trzeci wracam do tej książki, to jedna z niewielu lektur,
które wyryły mi sie pod skórą.
Może niezbyt odpowiednia książka na wakacje,
ale w tym momencie bardzo sie z nią identyfikuję. Wymowę odczuwam dosadnie i głęboko.
W subiektywnej ocenie arcydzieło i literatura przez wielkie "L".
Ja również często wracam do tej lektury..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)