Czytanie tej książki to była prawdziwa uczta!
Jest to zapis fragmentów z życia Osieckiej w latach 50 ubiegłego wieku. Wspomina czasy szkoły, studia, podróże, praktykę dziennikarską i całą masę niezwykłych osobowości. Wraz z autorką wędrujemy według alfabetu, a każda litera to kolejna historia lub anegdota. Tamten czas ma w sobie jakąś magię,mimo głębokiego komunizmu, podsłuchiwanych rozmów, donosicieli i partyjnego życia. To dzięki ludziom, których już nie ma, a kórych wkład w literaturę, sztukę jest nieoceniony.
'Aluzja. Aureola filozoficzna
W królestwie Aluzji spędziliśmy ładnych parę lat. Prawdę mówiąc trudno nam było się stamtąd wytoczyć. Ktoś kto przyzwyczaił sie mowić językiem Ezopa, ma nieraz pewne trudności z mówieniem wprost.'
'Bywamy i przyjmujemy gości
Prywatki mysie - to te, które lubiłam najbardziej: spontaniczne złazy na rozmaitych stryszkach, w piwnicach, w dziuplach sublokatorskich i w norkach wynajmowanych przez co samodzielniejszych kolegów. Gorące kartofle w łupinach w kuchni Piotra Skrzyneckiego, haust spirytusu w akademiku u Włodka Łajminga w Sopocie, wieczorne wspólne mruczenie piosenek u Bogusia Litwińca we Wrocławiu albo nie kończące się 'macao' u pana Fedeckiego'
'Europa
Na początku były trzy Europy: Europa wskazana, Europa dozwolona i Europa zakazana. Wskazana - to wyjazd na 'Spartakiadę' do zaprzyjaźnionego kraju, dozwolona - to Picasso, a zakazana - Kafka, powiedzmy.'
'Godzinki
Pamiętam jak dziś te czasy, kiedy profesor Kołakowski był ogólnodostępnym kolegą-filozofem. Zajmował się diabłami, to fakt. I, jak to bywa z właścicielami psów upodobniającymi się do swoich czworonogów, Leszek Kołakowski upodobnił się do szatana'
'Hłasko
Miał bardzo dużą chęć do wódki,
znał bary w Piszach i w Padwach.
Lecz piją Tato ludzie smutni.
Prawda?'
To tylko kilka fragmentów, ale są wspomnienia o wielu twórcach: Kobiela, Cybulski, Komeda, Jędrusik, Miłosz, Szymborska. Jest kilka anegdot o Stanisławie Tymie. Osiecka ma lekkie pióro, bawi się słowami, jest w tym też dużo ironii. Jestem pewna, że jeszcze wrócę do tej książki.
'Ja miałam wtedy lat dziewiętnaście czy dwadzieścia i byłam początkującą dziennikarką. Pojechałam do Krakowa, żeby napisać coś o zakwitającej właśnie 'Piwnicy pod Baranami' i w ogóle tak rozejrzeć się. Rozglądanie się po Krakowie było wtedy rozkoszą. W każdej dzipuli, w każdej suterenie, w każdej celi klasztornej coś sie działo. Ówdzie śpiewała Demarczyk, ówdzie reżyserowal Kantor, ówdzie błaznował Wiesiek Dymny. Tylko sluchać, patrzeć i podziwiać. No i poznawać sie nawzajem, gadać.'
Wydaje się być ciekawa. Muszę do niej zajrzeć
OdpowiedzUsuńUwielbiam Agnieszkę Osiecką. Pozycja obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńWiem, że zabrzmi to strasznie - nie wiem kto to Agnieszka Osiecka. Nazwisko obiło mi się o uszy wiele razy, ale jakoś nigdy nie kwapiłam się zapoznać się z jej twórczością. Dopiero teraz widzę, jak wiele straciłam ;( Czas nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńa propos Twojego komentarza u mnie: a więc łączmy się w cierpieniu :) a tak serio mam nadzieję, że szybko znajdziemy dobrą i fajną pracę :) Niestety sam proces szukania do miłych nie należy...
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Osieckiej, ale mnóstwo pochwal o niej słyszałam.
odpowiadam na komentarz u mnie: teraz to z pewnością zapoznam się z jej twórczością. A utwór "Niech żyje bal" to przejmująca,piękna i smutna piosenka. Nie wiem, czemu ludzie uważają, że jest skoczna i frywolna ( a uważają).
OdpowiedzUsuń@ kolmanka też się nad tym zastanawiałam
OdpowiedzUsuń