Odkryłam Agatę Christie w kronikach błękitnej biblioteczki.
W jednej chwili stała się moją ulubioną pisarką.
To jedenasta książka Agaty, którą przeczytałam.
Ba! Połknęłam ;)
Otóż tym razem otarłam się wręcz o mordercę.
Pierwszy raz byłam tak blisko...
W kręgu moich podejrzanych byli:
Ted, Kay, Audrey, Navile i Tomasz.
Każdy z nich miał motyw, ale nie zdradzę kto jest mordercą.
Wstrząsające słowa wypowiedziała jedna z bohaterek:
'...Ale nie ma Pan pojęcia jakie wyniszczające jest życie w ciągłym strachu.
Człowiek jest jak sparaliżowany, nie może myśleć, planować, po prostu czeka,
aż coś się wreszcie zdarzy. A kiedy cios już padnie - czuję się tylko ulgę!
Koniec nerwowego wyczekiwania, koniec strachu, stało się!"
Wiem doskonale, co znaczą te słowa. Czułam to pracując w pewnym miejscu...
Na szczęście to już przeszłość, a tymczasem kierunek: biblioteka :)
Agathę przeczytałam całą.
OdpowiedzUsuńjedna z moich ulubionych to "Zabójstwo Rogera Akroyda"!
nigdy nie czytałam książek tej autorki, ale myślę, że czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny styl pisania :)
A ja ciągle chce przeczytać coś tej autorki, tylko nie mogę się za to zabrać
OdpowiedzUsuń