Przymierzałam się do przeczytania tej książki dobrych kilka lat.
Słyszałam, że to arcydzieło, które trzeba znać.
Przyznam szczerze, że dawno się tak nie zmęczyłam podczas czytania.
'Sto lat samotności' to dzieje rodziny Buendia, zamieszkujących Macondo.
Wielowątkowość powieści przerosła mnie.
Ilość bohaterów o imieniu Jose Arcadio czy Aureliano sprawiły,
że gubiłam wątki i po kilku stronach nie wiedziałam już kto jest kim.
Pojawiają się bracia bliźniacy, którzy mają jedną kochankę,
strużka krwi płynąca przez całe miasto, samobójstwa z miłości,
deszcz kwiatów w dniu śmierci seniora rodu, żółte motyle nad głową pewnego chłopca.
Jest też potop, zaraza bezsenności i odrodzenie.
Ród skażony kazirodztwem.
Nie będę polecać tej książki,
każdy chyba sam musi dojrzeć do decyzji, czy chce ją przeczytać.
Momentami miałam dość, ale bywało, że nie mogłam się oderwać.
Jedno jest pewne: jeszcze nigdy nie czytałam takiej dziwnej książki.
I wyrażenie 'dziwna' nie jest ujmą.
Lektura dostarcza wielu skrajnych emocji i chyba o to w tym wszystkim chodzi...
chciałam to baardzo przeczytać
OdpowiedzUsuńjeszcze chcę ją przeczytać, ale bez tego "bardzo"
ale chcę się dowiedzieć czy ona naprawdę "dostarcza wielu skrajnych emocji" ;)
mnie dostarczyła całą gamę: od znużenia po zaintrygowanie... i odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńNie cierpię wielowątkowości i jeszcze bardziej zagmatwanej. I tysięcy nazwisk i tym bardziej podobnych czy tych samych imion. Przymierzam się do tej lektury, ale właśnie tego boję się strasznie, o czym piszesz, bo jesli tak jest to mnie to przerosnie również. są ludzie, którzy lubią wielowątkowość, układanie tego stopniowo w głowie, sprawia im radość i jest niczym przysmak i cierpliwie sobie układają zaplątane nitki zdarzeń. Obawiam się, że nie należę do tej grupy. Na pewno.
OdpowiedzUsuń@Monika ja nie słyszałam o szczegółach wcześniej, wiedziałam tylko, że to książka okrzyknięta jako arcydzieło, nie czytałam też recenzji ani blogowych ani żadnych innych, być może przez to nie wiedziałam o co chodzi tak do końca, może nie powinno się skupiać na konkretach, ale na jakichś ogółach, sama nie wiem... ciężka książka moim zdaniem i chyba trzeba ja przeczytać kilkakrotnie...
OdpowiedzUsuńJa także od lat przymierzam sie do tej lektury, ale obawiam się właśnie tej wielowątkowości. W pewnych ksiązkach to jest atutem i rzeczywiście jak już czytelnik zapamięta kto jest kto i o co z grubsza chodzi to dalej już idzie, ale w pewnych ksiązkach wielowątkowość jest nie do przeskoczenia. Tytuł należy do książek wielokrotnie wskazywanych jako konieczne do przeczytania, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę. W końcu warto samemu wyrobić sobie zdanie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam ,że ja tez nie moge przebrnac przez tą powieść.Robiłam juz 2 podejścia i nie zapowiada sie żebym skończyła ja czytać.
OdpowiedzUsuńDobija mnie ta wielowątkowość:(
@ z głową w książce zajęło mi to chyba 4 dni, ale dałam radę... :)
OdpowiedzUsuń