Książkę wybrałam jako nagrodę za zajęcie drugiego miejsca w konkursie Projekt Kraszewski.
Rzecz dzieje się w Warszawie. Po sesji terapeutycznej, kontrowersyjnej terapii ustawień, ginie pacjent Henryk Telak. Ktoś wbija mu rożen w oko. Podejrzanych jest troje innych pacjentów i psychoterapeuta Cezary Rudzki. Sparwę bada prokurator Teodor Szacki. W czasie trwania śledztwa wychodzi na jaw, że Telak stracił córkę, która popełniła samobójstwo, a syn ma wadę serca i prawdopodobnie wkrótce umrze. Telak chorował na depresję. Szacki ma nielada orzech do zgryzienia. Elementy układanki nie pasują do siebie. W czasie rutynowej kontroli rzeczy osobistych denata, Szacki znajduje kupony lotto, na których zakreślone są te same liczby. Okazuje się, że część liczb to data śmierci córki, kolejne liczby stanowia zagadkę. Szacki kontaktuje się z biegłym psychiatrą znawcą teorii ustawień i dochodzi do wniosku, że kolejne liczby mogą mieć związek ze smiercią kogoś bliskiego Telaka, ale sprzed lat. Tak Szacki trafia na niewyjaśnione morderstwo z 1987 roku, tego samego dnia, co samobójstwo córki Telaka. Czy to przypadek? I co wspólnego miał z tym Telak? Nieoczekiwanie Szacki nadepnął na odcisk tajnym służbom z czasów PRL, co nie wróży niczego dobrego, bo lepiej żeby pewne tajemnice nie ujrzały światła dziennego... Ale czy napewno?
Genialna opowieść! Harlan Coben niech się schowa! Książka trzyma cały czas w napięciu, nie wiadomo jakie będzie zakończenie do ostatnich stron. Poza tym Miłoszewski uwiódł mnie poczuciem humoru, to jest ten rodzaj, który bardzo lubię. Nie ma owijania w bawełnę, dialogi prawdziwe i świetna postać prokuratora Szackiego - trzydziestsześciolatek z problemami, normalny gość z krwi i kości. Polecam!