W ostatnim czasie na wielu blogach pojawiały się recenzje powieści Colette, w związku z tym ja też postanowiłam sięgnąć do perypetii Klaudyny.
Klaudyna to piętnastolatka, mieszkająca w Montigny. Wychowuje ją ojciec, ciągle zajęty swoimi sprawami, nie bardzo interesuje się córką, ale wiadomo, że bardzo ją kocha.
Ulubione zajęcia Klaudyny to dręczenie koleżanek, kota i robienie psikusów wszystkim, łącznie z nauczycielami. Dziewczynie wszystko uchodzi na sucho, ponieważ jest inteligentna, oczytana, jest muzykalna i doskonale radzi sobie z nauką nie wysilając się zbytnio. Jest przy tym bezczelna i zawsze mówi prawdę, nie zważając na konsekwencje. Razem z koleżankami śledzi romans dwóch nauczycielek.
Przyznam szczerze, że trochę się zawiodłam. Owszem książka momentami zabawna, nie robi jednak większego wrażenia. W tamtych czasach mogła gorszyć, ale dziś chyba nie do końca. Podobała mi się sama postać Klaudyny, może nie te momenty, gdy znęcała się nad koleżankami, mówiąc, że lubi je bić, ale ta jej hardość, odwaga mówienia wprost tego, o czym inni szepczą po kątach.
I był też jeden zabawny moment, który utkwił mi szczególnie w pamięci, gdy Klaudyna wraca z egzaminów, a jej ojciec wielce zdziwiony pyta gdzie była, bo od kilku dni jej nie widział... :)
Oczywiście sięgnę po dalsze części przygód Klaudyny, pod warunkiem, że znajdę je w bibliotece :)