Pamiętam jeszcze z liceum jak bardzo wzruszyła mnie
historia Marka Edelmana w 'Zdążyć przed Panem Bogiem'.
Dlatego postanowiłam sięgnąć do zbioru reportaży Krall.
Wzruszające i szczere historie z życia kilkunastu osób,
w czasach głębokiego PRL - u.
Mamy tu księgową, która siedzi w więzieniu za malwersacje,
a wszystko z miłości do pewnego dyrektora...
Są górnicy, kolejarz, jest czterdziestoletni mężczyzna,
który w więzieniu zakochał się w strażniczce,
Małgorzata P., której sensem życia jest pożyczanie pieniędzy...
Z reportażu o problemach seksualnych uderzył mnie ten fragment:
'...nasza kultura jest już taka, że mówi się człowiekowi złe rzeczy.
Może to jest związane z katolicyzmem (zastanawiają się).
Nagroda jest tak odległa, a poczucie winy na co dzień -
chodzi się przecież po rozgrzeszenie,
a nie po nagrodę do konfesjonału..."
i jeszcze ten:
'...Skończyłam studia, mówi, mam odpowiedzialną pracę,
więc chyba jestem potrzebna społeczeństwu.
Mając satysfakcję seksualną, funkcjonowałabym lepiej,
a zatem moja satysfakcja jest uzasadniona społecznie...'
Bliski mojemu życiu jest reportaż o kobiecie z doktoratem,
która nie mogąc znaleźć pracy malowała abażury, a później spinki do włosów.
I jest wreszcie Anna Walentynowicz, która zginęła tragicznie w 2010 roku...
Reportaże Hanny Krall to zapis minionej epoki,
historia bez taniego sentymentalizmu, bez ubarwień.
Naprawdę warto przeczytać.
Jeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam "Wyjątkowo długą linię". Ja też bardzo cenię jej reportaże.
OdpowiedzUsuńdzięki :)
OdpowiedzUsuń