że pod jednym dachem zamieszkują Camille, Philibert i Franck.
Są zupełnie różni, mają inne zainteresowania, zajęcia, poglądy.
Momentami atmosfera jest nie do wytrzymania,
wielokrotnie wątpią w sens mieszkania razem.
Jednak powoli zaczynają się porozumiewać, przecierać szlaki ku sobie.
Po pewnym czasie dołącza do nich Paulette - babcia Franca.
Camille mówi:
'Ludzie nie mogą ze sobą żyć przez swoja głupotę, a nie z powodu różnic między nimi'
Komunikowanie się przychodzi im jednak z trudem,
każdy z nich ma 'swój świat', ale codzienność ich przybliża.
To opowieść o tym, jak trudno ludziom nawiązać bliższą relację:
'- Zgoda Camille, nigdy cię nie będę kochał.
- Dzięki Franck. Ja ciebie też nie.'
Napis z okładki krzyczy do mnie:
'wielki sukces w 32 krajach, we Francji już 700 000 sprzedanych egzemplarzy'. Hmm.
Książka niezła, dobre dialogi, ale po obiecującym początku oczekiwałam czegoś innego.
Tymczasem w połowie historia stała się przewidywalna, a zakończenie banalne.
Czuję lekki niedosyt.